One Shot: Bade ''True Love'' [020]


Para: Bade (Beck + Jade)
Serial: Victoria znaczy zwycięstwo
Gatunek: Obyczajowy
Autor: Shrew


Jade West jest ciemnowłosą brunetką z zielonymi pasemkami, ma niebieskie oczy, które powodują postrach wśród ludzi. Z pozoru jest buntowniczą wredną nastolatką, jednak to tylko maska przed innymi. Tak naprawdę jest uczuciową dziewczyną z talentem muzycznym i aktorskim. Ubiera się w mroczne stroje. Uwielbia film ''nożyczki''. Często jest zazdrosna o swojego chłopaka Becka Olivera i ma problemy ze złością. Jade ma siedemnaście lat i mieszka w Los Angeles, w Kalifornii, gdzie uczęszcza do Hollywood Arts High School, szkoły dla utalentowanych nastolatków w różnych dziedzinach sceniczno-artystycznych. Bardzo kocha swojego chłopaka, jednak nie potrafi okazać swoich uczuć. Niestety ma problemy rodzinne, o których nie wiedzą jej przyjaciele.
Siedemnastolatka jak każdego dnia wstała wcześnie do szkoły, pożegnała się z chorą matką i udała się do szkoły. Mama Jade chorowała od kilku miesięcy, a poprawy nie było widać. Ciemnowłosa pogodziła się z myślą, że za chwilę może nie mieć rodzicielki. Jej rodzice wzięli rozwód, jak Jade była jeszcze mała, to było ciężkie dla pięciolatki, a teraz musiała się zmierzać z chorobą kobiety, która wydała ją na świat.
– Jade... – odezwała się pani West, więc brązowowłosa się zatrzymała i spojrzała pytająco na rodzicielkę.
– Coś się stało, mamo? – zapytała, uśmiechając się do zmęczonej matki.
– Jeśli będziesz chciała, to możesz przyprowadzić swoich przyjaciół – odezwała się starsza kopia nastolatki. – Nie przejmuj się mną. Bardzo chętnie ich poznam.
– Wiem, mamo – odparła. – Pójdę już do szkoły – dodała i pocałowała ją w policzek. Zabrała swoją torebkę i wyszła z domu.
Włączyła na telefonie swoją ulubioną piosenkę i słuchając muzyki, dotarła do szkoły. Wyciągnęła słuchawki z uszów, a następnie weszła do środka.

***

Siedziała obok swojej szafki i oglądała ludzi wokół siebie. Uważnie każdego obserwowała. Widziała rudowłosą dziewczynę, która zapłaciła za batonika w automacie, żeby go potem wyrzucić. Zdziwiona Jade wstała i podeszła do dziewczyny.
– Dlaczego wyrzuciłaś tego batona? – zapytała.
– Po prostu nie miałam na niego ochoty – odpowiedziała Cat.
– Przecież dopiero go kupiłaś – odparła, wskazując na kosz, ale po chwili machnęła ręką. – Nie ważne – dodała. Cat od zawsze nie wykazywała się mądrością, często robiła głupie rzeczy. Od zawsze robiła coś, zanim pomyślała o tym. Czasem ludzie porównywali Cat do pięciolatków. Jest czerwonowłosą siedemnastolatką o brązowych oczach. Po wyglądzie już można poznać, że jest bardzo miła i przyjacielska. Uwielbia kolor różowy i jest nieco dziecinna oraz niemądra. Lubi jeść słodycze. Ubiera się na różowo i ma styl słodkiej i grzecznej dziewczynki.
Rudowłosa jedynie zachichotała, a następnie w podskokach oddaliła się od Jade.
Czarnowłosa po chwili zauważyła swojego chłopaka, więc się uśmiechnęła na jego widok. Szedł razem z Andre, o czymś rozmawiając. Beck ma 182 centymetry wzrostu, brązowe włosy i w tym samym kolorze gęste włosy, a jego karnacja jest leciutko blada. Natomiast Andre ma długie ciemne włosy, brązowe oczy, a jego skóra jest ciemna. Ma 173 centymetry wzrostu.
– Hej skarbie – powiedział Beck, całując swoją partnerkę w usta. – Idziesz dzisiaj do Tori? – spytał.
Jade pomyślała o swojej chorej mamie. Nie była w stanie gdzieś wychodzić. Ostatnie chwile chciała spędzić z rodzicielką.
– Dzisiaj nie mogę – odpowiedziała West. – Może innym razem.
– Masz jakieś inne plany? – Oliver nie ukrywał, że go to zastanawiało.
– Tak wyszło – oznajmiła, wzruszając ramionami, by następnie odejść.
– To było dziwne, nawet jak na Jade – powiedział Andre. – Jade tak jakby pozwoliła ci iść do Tori i nawet nie zrobiła ci sceny zazdrości. Była jakaś inna – dopowiedział.
– Co masz na myśli?
– Stary, Jade nienawidzi Tori i nawet nie nakrzyczała na ciebie, że idziesz do Tori.
– Faktycznie – rzekł Beck. – Musi coś być na rzeczy.
– Zastanawia mnie, jakie ona może mieć plany dzisiaj wieczorem.
– O czym rozmawiacie? – zapytała Tori, kiedy podeszła do chłopaków.
– O Jade – odpowiedział Andre.
– Coś się stało?
– Właśnie się nad tym zastanawiamy – oznajmił Beck.
– Nie rozumiem – powiedziała Tori.
– Beck się zapytał Jade, czy dzisiaj idzie do ciebie, ale ona powiedziała, że ma inne plany i nawet nie zrobiła sceny zazdrości.
Vega uśmiechnęła się znacząco, że wie, jaki jest powód zachowania brunetki.
– Ona się z kimś spotyka – odparła Tori. – Przykro mi Beck.
– Jade ma kogoś? Ta sama Jade, która jest zazdrosna o Becka?
– Na to wskazuje – odparła Vega.

***

– Jade! – zawołał Beck, kiedy zajęcia z Sikowitz'em się skończyły. Brunetka się zatrzymała i spojrzała pytająco na swojego chłopaka. – Zastanawiałem się, czemu nie idziesz do Tori.
– Przecież mówiłem, że mam już plany – odparła.
– Jakie plany? Gdzieś się wybierasz? I z kim?
– Zazdrosny jesteś? – zapytała Jade z chytrym uśmiechem. – Nie martw się, nikt mi ciebie nie zastąpi – dodała, całując go w usta. – Dzisiaj nie mogę iść. Muszę zostać w domu.
– Może przyjść do ciebie? – zapytał Beck. – Nigdy nie byłem u ciebie – zauważył.
– Nie musisz do mnie przychodzić. Muszę zrobić porządku w moim pokoju – powiedziała West.
– W porządku – rzekł. – Spotkamy się jutro?
– Pewnie – oznajmiła Jade. Beck przerzucił swoją rękę przez jej ramię i udali się zjeść lunch. Usiedli przy stoliku obok Cat, Robbiego, Andre i Tori. – Przyniesiesz mi kawę? – zapytała.
– A magiczne słowo?
– Przynieść – oznajmiła, a po chwili dodała – proszę. – Beck wstał i skierował się po dwie kawy dla siebie i dla brunetki. – Z dwoma cukrami – krzyknęła.
– Przecież wiem – odparł.
– Co myślicie o projekcie od Sikowitz'a? – zapytała się Tori.
– Myślę, że to świetny pomysł i może być ciekawie – powiedział Andre. – Jednak nie przypadła mi rola biegacza w ciąży – dodał, patrząc na Jade.
– Nie musisz dziękować – odparła West.
Sikowitz zlecił im zadanie, żeby odgrywać jakąś postać i nikt nie mógł wyjść z roli. Każdy miał już wybranego bohatera, którego musieli zagrać. Jade dostała uroczą farmerkę, co nie zgadzało się z jej charakterem, ale brunetka odpłaciła się kolegą, dając Andre sportowca w ciąży, który w dziewiątym miesiącu przebiegł maraton.
– Myślicie, że na księżycu też podają tak dobre sałatki? – spytała się Cat, jednak nikt nie zwrócił się tym, co powiedziała rudowłosa. Każdy był już przyzwyczajony do dziwnego zachowania koleżanki.

***

Następnego dnia wszyscy musieli przyjść do mieszkania Sikowitz'a. Pierwsza przyszła Tori, a za nią reszta. Jade za bardzo nie chciała przychodzić, jednak musiała. Nie mogła zawalić zadania. Wszyscy doskonale odgrywali swoje role. Po chwili zadzwonił telefon Jade, więc odebrała, odchodząc na bok. Wszyscy byli ciekawi, ale nie przerywali grać swojej postaci.
– Halo? – zapytała miłym tonem, wciąż będąc w roli słodkiej farmerki. – Coś się stało?
– Jade, twoja mama jest w szpitalu – powiadomiła ją jej sąsiadka, która co jakiś czas zaglądała do chorej kobiety. Serce Jade zaczęło szybciej bić. – Znalazłam ją leżącą na podłodze w kuchni. Od razu zadzwoniłam na pogotowie.
– Do którego szpitala ją zawieźli? – spytała. Teraz nie obchodziło jej, że już dawno wyszła z roli. Ważniejsza była jej rodzicielka. – Zaraz tam będę – dodała, kiedy usłyszała nazwę szpitala.
Zakończyła rozmowę, a następnie skierowała się do wyjścia, starając się nie rozpłakać.
Beck uważnie obserwował brunetką. Martwił się o nią, wiedział, że pod maską, kryje się wrażliwa dziewczyna. Kochał ją, niezależnie jaka była dla innych, dla niego najważniejsze było, że była sobą przy nim. Ufała mu, co nie każdy to otrzymuje od Jade West.
– Jade, co się stało? Kto jest w szpitalu? – zapytał Beck, zatrzymując swoją dziewczynę.
– Moja mama – wyszeptała – jest w szpitalu. – Rzuciła się na szyję swojego chłopaka, więc brunet ją objął. – Muszę jechać do szpitala – dodała i udała się na zewnątrz.
– Pojadę z tobą – stwierdził i skierowali się do jego samochodu.
– Beck? – spytała, gdy byli już w środku. Chłopak spojrzał na swoją dziewczynę. – Dziękuję.
– Nie musisz dziękować.

***

Jade wbiegła do szpitala, podeszła do recepcji, gdzie zapytała się, gdzie leży jej mama. Kiedy już to wiedziała, od razu udała się pod salę, a za nią pobiegł Beck. Podeszła do lekarza, który jej powiedział, że stan jej rodzicielki się pogorszył. Pustym wzrokiem patrzyła się na podłogę, nie mogąc uwierzyć, że czas się kończy. Brunet podszedł do niej i ją przytulił. Potrzebowała go teraz najbardziej na świecie. West przełamała się i pierwsza łza spłynęła jej po policzku, a następnie kolejna i kolejna, aż się rozpłakała na dobre, a jemu łamało się serce, gdy widział ją taką załamaną. Chciał dla niej najlepiej.
– Dlaczego nie powiedziałaś, że twoja mama jest chora? – zapytał Beck.
– Beck, nie chciałam cię obarczać swoimi problemami. Poradziłabym sobie.
Nigdy nie potrafiła dzielić się swoimi uczuciami, zawsze je ukrywała, bo myślała, że to jest dla słabych. Beck o tym wiedział, poznał ją i pokochał, mimo że miała okropny charakter wobec innych. Tylko Oliver widział w niej coś więcej niż wredną dziewczynę. Zakochał się w niej w takiej, jaka była.
– Jade – wyszeptał i złapał ją za policzki, przez co spojrzała mu w oczy. – Nie jesteś sama. Powinnaś wiedzieć, że zawsze możesz przyjść do mnie i wypłakać. Po to tutaj jestem. Kocham cię, pamiętaj, że związek nie polega tylko na dobrych chwilach, ale też złych – stwierdził, a po chwili dodał. – Ja też nie jestem bez winy. Mogłem zauważyć, że coś jest nie tak.
– Beck, to nie twoja wina – szepnęła. – Przecież mnie znasz. Wiesz, że nigdy nie mówię o swoich problemach.
– Jade – zaczęła Tori, kiedy dotarli do szpitala. Podeszła do brunetki ze współczującym wzrokiem. – Przykro mi z powodu twojej mamy – dodała, a po chwili ją przytuliła. Jade nawet nie zwracała uwagi, że nie przepada za Vegą i oddała uścisk, a po chwili dołączyła się Cat.
– Jesteśmy z tobą – wyznała rudowłosa, a Andre i Robbie ją poparli.
– Dziękuję – szepnęła.

***

Kilka tygodni temu pani West przegrała walkę z nowotworem. Brunetka była załamana, że już nigdy nie zobaczy swojej mamy. Aktualnie teraz odbywał się pogrzeb, to jest ostatni dzień, gdzie Jade może się pożegnać z matką. Wciąż płakała, wtulona swojego chłopaka. Para została sama, dziewczyna nie potrafiła odejść. Nadal wpatrywała w miejsce, gdzie została pochowana jej rodzicielka.
– Dziękuję, że jesteś ze mną – wyszeptała Jade. – Kocham cię.
– Też cię kocham – wyszeptał, całując ją w głowę.

***

Kilka lat później Jade i Beck zamieszkali razem i pobrali. Była szczęśliwa razem ze swoim mężem. Kochała go ponad wszystko, a on ją również.
– Będzie to chłopiec czy dziewczynka? – zapytała się Jade, będąc na badaniach.
– Ja ci mówię, że to jest ona – stwierdził Beck i pocałował ją w czoło.
– Nie, bo to on – stwierdziła pani Oliver. – To jest chłopczyk panie doktorze, prawda?
– To są trojaczki – odpowiedział lekarz, oszałamiając przyszłych rodziców. Jade spojrzała rozgniewana na swojego męża, a on uśmiechnął się niewinnie. – Moje gratulacje, na moje oko to są dwaj chłopczyki i jedna dziewczynka – dodał.
Zapowiadała się przyjemne nowe życie z dziećmi, które miały za niedługo przyjść na świat.

Witajcie kochani
Oto kolejny one shot, tym razem Beck i Jade.
Może ktoś ich zna? XD
Zapraszam do komentowania
Pozdrawiam



Komentarze

  1. jestem pod wrażeniem xd
    Piękne <3
    Jade uwielbiałam ją najbardziej XD
    Krótko, dużo nauki.
    ściskam MOTYLKU

    A. ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo �� Może jakiś one shot's o Andre i Trori ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś napiszę, za bardzo nie przepadam za Tori 🤐

      Usuń
  3. 😘😘😘😘😘
    Czy ich znam??
    Ship dzieciństwa 😁
    Cudo no i czekam z niecierpliwością na swoje zamówienie 💕❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy ktoś tu jeszcze żyje ale chciałam powiedzieć, że kocham twoje shoty i styl pisania ❤

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz