One Shot: Leonetta ''Happy end?'' [001]


Para: Leonetta
Serial: Violetta
Miejsce akcji: Buenos Aires
Gatunek: Dramat, Romans
Uwagi: Narracja trzecioosobowa
Autor: Shrew


Dlaczego ludzie muszą być tak samotni? Jaki to ma sens? Na tym świecie żyją miliony ludzi; każdy z nich tęskni, szuka spełnienia u innych, a jednak się izoluje. Dlaczego? Czy Ziemia powstała tylko po to, by pielęgnować ludzką samotność?
Młoda szatynka siedziała w swoim pokoju i czytała książkę. Książki czasem są najlepszym przyjacielem człowieka. Nigdy Ciebie nie zranią, a nawet w jakiś sposób pocieszą. Jeśli się słucha to one przemawiają do nas. Mają swoją duszę i trzeba o nie dbać. Tak miała Violetta, która była samotna, ale jej to nie przeszkadzało. Ona tam odizolowywała się od ludzi. Ale ciągle w fikcji żyć nie można, czasem trzeba otworzyć się dla innych w rzeczywistym świecie.
Zwykli ludzie nie wiedzą ile dla kogoś zamkniętego znaczą książki.
– Jak można takie głupoty czytać? – zapytała się czerwono włosa, która zabrała z rąk właścicielki jej daną rzecz. Violetta siedziała na szkolnym parapecie i jak zawsze zatracała się w lepszym świecie wymyślonym przez autorkę książki. Czasem się zastanawiała jakby było życie, gdyby ona była bohaterem książki. Może by spotkała swojego księcia z bajki?
– Możesz mi oddać książkę? – spytała się i poprawiła okulary.
– Nie – odpowiedziała i wyrwała pierwszą stronę, co Violettę rozzłościło.
– Jak ty tak możesz? Co ci ta książka zrobiła? – zapytała się.
– Przecież to tylko książka – odparła Eva. 
– Ma lepsze wnętrze niż ty – wyznała szatynka, a później się oddaliła od niej, ale najpierw odzyskała swoją 'księgę'.
Nadal pragnę się zabić, ale chyba boję się śmierci tak samo jak życia.
Violetta wracając z biblioteki wpadła na kolegów ze swojej klasy.
– Ej Castillo! A ty gdzie? – zapytał się lekko pijany chłopak o brązowych włosach i ją popchał. Szatynka się zachwiała, ale po chwili utrzymała równowagę.
– Dlaczego nic nie mówisz? – Zapytał się blondyn.
– Jaa...  – wyjąkała.
– Języka w mordzie ci brakło? – powiedział Kevin z jasną czupryną.
– Ej Kevin, ona się nas chyba boi – zakpił Patryk.
– Boisz się nasz kujonku? – zaśmiał się chłopak, który był nie co wyższy od bruneta i ściągnął jej okulary i spojrzał w brązowe oczy szatynki, których można było wyczytać strach.
– Nieee... – powiedziała cichutko i niepewnie.
– Nie kłam – ryknął i ją popchał przez co upadła na ziemię. Zaczęli ją kopać po brzuchu, a jak skończyli zostawili dziewczynę dochodzącą do siebie. W takich sytuacjach chciała popełnić samobójstwo, zniknąć z powierzchni ziemi, ale bała się śmierci tak jak życia.
Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
Szatynka przekroczyła teren szkoły i już czuła nieprzyjemne spojrzenia grupki uczniów. Przyzwyczaiła się do upokarzania jej osoby. A dlaczego to się działo? Bo nosiła okulary, ale czy to jej wina? Oczywiście, że nie, ale ludzkość bywa okrutna. Podeszła do niej szkolna elita i już spodziewała się najgorszego.
– Witaj okularnico – powiedziała blondynka o imieniu Jessica.
– Co chcecie ode mnie? – zapytała się.
– Chcieliśmy tylko porozmawiać, a ty już o coś nas posądzasz – rzekła dziewczyna. – Widziałam cię wczoraj z moim chłopakiem – dodała.
– To Kevin mnie zaczepił – broniła się szatynka.
– Nie kłam. Głupia nie jestem. Podrywałaś mojego chłopaka. – Blondynka rzuciła się na Violettę. Zaczęła ją kopać, a później dołączyła się do niej elita. Szatynka leżała na podłodze i ledwo co oddychała.
– Zostawcie ją. – Nagle nowy uczeń szkoły stanął w jej obronie i popchnął kilku chłopaków.
– Bo co? – zapytała Jessica.
– Dziewczyn nie biję, ale to może się zmienić stosunku do ciebie – wysyczał groźnie. - Zostałaś sama – zauważył, a ona rozejrzała się wokół siebie. Jej 'przyjaciele' uciekli jak tchórzliwe kurczaki.
– Ty możesz dołączyć do swoich przyjaciół i sobie pójdziesz – oznajmił chłopak, a blondynka uciekła. Szatyn był zdziwiony, że nauczyciele nie zareagowali. Spojrzał na szatynkę, a po chwili pomógł jej wstać.
– Wszystko dobrze? – zapytał się.
– Tak – odpowiedziała, a on poprawił jej okulary, które jej opadły patrząc na siebie.
– Nie rozumiem jak ludzie mogą być tak okrutni – wyznał zielonooki.
– Ja też – szepnęła Castillo. – Ale najwyraźniej to moja wina, że tak mną pomiatają – dodała ze smutkiem.
– Jaka twoja? Żaden człowiek nie zasługuje na takie traktowanie, nawet ten najgorszy – stwierdził Leon.
– Dlaczego tak sądzisz? – Popatrzyła się na niego zaciekawiona.
– Nie można ludzi oceniać inaczej niż się widzi. Dobrze się widzi tylko sercem – wyznał zielonooki.
– Masz rację - poparła go dziewczyna – Dobrze się widzi tylko sercem.
W tej chwili zapomniała o wstydliwości którą miała, ale może to było dlatego, że innych się bała, a u niego nie odczuwała takiej potrzeby.
– Chciałbym teraz zobaczyć na twojej ślicznej buzi ogromny uśmiech – powiedział, a ona się zarumieniła.
– Może kiedyś – wyszeptała.
– Jeśli któregoś dnia masz być szczęśliwa, dlaczego nie zaczniesz od dziś? – zapytał się i przekrzywił głowę patrząc na nią zainteresowany.
– Wiesz, że to ma sens?
– Zawsze co mówię ma sens – wyznał i uśmiechnął się, a ona również.
– I o to mi chodziło. – odparł i wskazał na jej uśmiech. I tak się zaczęła ich znajomość.
(...) radość dawania jest większa, jeśli dzielimy się tym, na czym nam samym nie zbywa. Jeśli rozdajemy bogactwa, o które nie dbamy, nie powinniśmy spodziewać się, że odczujemy z tego powodu szczególną satysfakcję.
– Leon, zostaw mnie. – Violetta próbowała odciągnąć od siebie szatyna, który ją torturował łaskotkami.
– Przyznaj, że jestem przystojny.
– Jeesteśś... przyystoojnyy – powiedziała przez śmiech wywołany przez niego, a po chwili mogła już normalnie zaczerpnąć powietrza.
– Mam coś dla Ciebie, coś bardzo ważnego. Proszę odwróć się – rzekł Leon.
– O co chodzi? – zapytała się zainteresowana.
– Odwróć się cholero, no!
– Już, już się odwracam chłopczyku – powiedziała odwracając się do niego tyłem. Po chwili poczuła na swojej szyi coś zimnego, więc spojrzała w tym kierunku. Zobaczyła srebrny łańcuszek z sercem.
– Nie mogę tego przyjąć Leon – zaprzeczała przyjęcia prezentu.
– Należał do mojej mamy – odparł szatyn z delikatnym uśmiechem. – Ona chciała, żebym dał go dziewczynie, którą kocham.
– Więc dlaczego mi to dajesz? – Zdziwiła się.
– Jeszcze się tego nie domyśliłaś, dziewczynko? – zapytał się, poprawiając jej włosy za ucho. – Nie domyśliłaś, że to ciebie kocham?
– Ty mówisz poważnie Leon? – zadała pytanie niedowierzająco. – Ty mnie kochasz? – szepnęła.
– Całym sercem - wyznał. – Kocham cię Violetto.
– Też cię kocham Leon – powiedziała cichutko, a po chwili złączyli swoje usta.
Szczęśliwi Ci, którzy mają siebie i swój świat, nie przejmując się tym co myślą o nich inni...
– Leon? – Violetta spojrzała na swojego chłopaka lekką niepewnością. – Czy na pewno chcesz się pokazać w szkole ze mną?
– A czemu nie? – powiedział Leon. – Nie obchodzą mnie inni. Kocham cię i to najważniejsze – dodał trzymając jej ręce.
– Nie będzie lepiej dla ciebie, jeśli inni nie będą wiedzieć o naszym związku?
– Wejdziemy do szkoły razem – odparł łagodnie szatyn. – Ty i ja jako para – dodał uśmiechem.
– To może lepiej zdejmę okulary, żeby nie wyjść przy tobie jak jakiś strach na wróble – odparła i zaczęła zdejmować gogle, ale przeszkodził jej w tym Leon, który wsunął na nos dwa szkiełka.
– Wyglądasz w tych okularach uroczo - wyznał. – Zakochałem się w tobie kiedy miałaś okulary i chcę, żeby tak pozostało - dodał zielonooki.
– Idziemy? – zapytał się wskazując przed siebie.
– Tak, tylko trzeba coś jeszcze zrobić - poprosiła, a on spojrzał na nią zdezorientowany. – Kocham cię - szepnęła przy jego ustach, które po chwili cmoknęła.
Violetta i Leon udali się do budynku gdzie każda młodzież musi uczęszczać. Wejściem do szkoły każda para oczu poleciała na nich. Szatyn objął swoją ukochaną jeszcze mocniej i pocałował ją w czubek głowy pokazując, że ona jest jego.
Bo kocham nie jest na tydzień czy miesiąc..
 – Będę po ciebie o szesnastej – oznajmił Leon, odprowadzając swoją dziewczynę pod drzwi.
– Już nie mogę się doczekać – powiedziała z uśmiechem.
– To będzie twoja najlepsza randka w życiu.
– I pierwsza - szepnęła.
– Cieszę się, że mogę pełnić rolę pierwszego – oznajmił, dotykając ją po policzku. – Pierwszego i mam nadzieję, że ostatniego - rzekł Leon, a Violetta zarzuciła swoje ręce na szyję szatyna, przy tym musiała stanąć na palcach, bo szatyn był od niej wyższy.
– Nie lubię tego, że jesteś o wiele ode mnie wyższy – oznajmiła dziewczyna z wyrzutem.
– Zaufaj mi, jest w tym zaleta – wyznał.
– Jaka? – zapytała się zainteresowana.
– Gdy cię przytulam, możesz słuchać mojego serca, które bije dla Ciebie – szepnął chłopak do jej ucha, a następnie skradł jej całusa.
– Kocham cię Leon – powiedziała szatynka, a następnie żegnając się z ukochanym udała do domu. Od razu udała się do swojego pokoju gdzie zaczęła przygotowywać się do randki. Ubrała na siebie spódniczkę w kolorze miętowy i białą bluzkę, a do tego jeszcze koturny.
Teraz zostało jej czekaj tylko na Leona, więc usiadła na łóżku i czekała. Po jakimś czasie usłyszała dzwonek do drzwi, więc je otworzyła. Uśmiechnęła się kiedy w progu zobaczyła swojego chłopaka.
– Witaj kochanie - powiedział szatyn, a następnie złączył ich usta.
– Hej - powiedziała Violetta. – Idziemy? – zapytała się, a on podał jej dłoń i razem ruszyli do kina. W sali byli prawie z dwie godziny.
– Jak Ci się podobał film? – spytał się chłopak, spacerując parkiem po seansie.
– Najbardziej mi się podobało to, że mogłam go obejrzeć z tobą – powiedziała dziewczyna.
– Widzisz to? – zapytał się Leon, pokazując na dwa łańcuszki ze złapanymi połówkami, które razem się łączyły w całość. – To połówka serca, razem tworzą całość, a gdy się je rozdzieli nie wyglądają za ciekawie. Ta połówka serca jest jak moje życie bez ciebie.
Umarłam przez Ciebie, chociaż właśnie dla Ciebie tak pragnęłam żyć
Siedziała w łazience wylewając łzy. Już od miesiąca płacze po tym jak Leon się nią znudził. Myślała, że jest ważna dla niego, a okazało się, że chwila moment i nic dla niego już nie znaczy. Był on dla niej wszystkim, a kiedy z nią zerwał nie miała już nic. Dla niego pragnęła żyć, a teraz pragnie się przez niego zabić. Najgorszy był widać Leona z plastykiem - Jessicą. Violetta mogła się tego spodziewać, że prędzej czy później ta piękna bajka pryśnie.
– Chciałabym zobaczyć twoją reakcję kiedy dowiedziałbyś się, że mnie już tu nie ma – wyszeptała cichutko dziewczyna, trzymając w ręce tabletki nasenne, które po chwili połknęła pozwalając jej zapaść w wieczny sen.
Kochała tak mocno, że to doprowadziło ją do śmierci. Nie mogła znieść widoku jego z inną. Odebranie życia było dla niej ucieczką. Violetta miała odwagę odważając się na taki czyn, bo nie każdy jest w stanie zrobić sobie krzywdę, a co dopiero zabić.
Wiesz co wierzę? Że samobójcy tacy jak ty mając szansę przeżyć, ponieważ są aniołami
''Kochany Leonie  
Pewnie jak czytasz ten list to mnie już nie ma na tym świecie
Chciałam Ci tylko powiedzieć, że Cię kochałam całym sercem.
Chciałam zapomnieć o tobie, ale nie potrafiłam.
Byłeś dla mnie wszystkim, a po twoim odejściu nic mi nie zostało.
Serce mi pękało gdy widziałam Ciebie z inną.
Pamiętasz jak mówiłeś mi ,,Że chciałbyś być moim ostatnim''
udało Ci się.
Byłeś moim pierwszym i jak ostatnim chłopakiem.
Nie żałuję, że Cię poznałam, bo jakbym mogła żałować
szczęścia, które mi dałeś?
Żałuję, że pozwoliłam Ci odejść.
Mimo co mi zrobiłeś nie potrafiłam przestać Cię kochać.
Proszę Cię, żebyś nie obwiniał się o moją śmierć.
Życie mnie męczyło przed twoim poznaniem Ciebie, 
ale pojawienie się Ciebie spowodowało, 
że przez moment nabrało barw.
Ale co dobre długo nie trwa.
Dziękuję, że dałeś mi szczęście i miłość przez chwilę.
Jestem Ci za to wdzięczna.
Teraz czuję się wreszcie wolna
Zawsze kochająca Cię
Violetta''.

Leon czytając ten list płakał. Przejechał każdą linijkę tekstu i nie mógł zrozumieć. Przez siebie samego stracił osobę, którą kochał. Szatyn za późno zrozumiał, że nie przestał Violetty kochać, inna dziewczyna namieszała mu w głowie, więc dlatego zerwał z Violettą. Nie mógł zrozumieć jak życie może być okrutne. To ludzie są okrutni, a nie życie. Oni wszystko robią, żeby to życie utrudnić. W piekle jest pusto, bo na ziemi są diabły. Szatyn w tej chwili siedział na ławce w parku i płakał. 
– Czemu ty płaczesz? – zapytał się jakiś chłopak w jego wieku.
– Popełniłem największy błąd mojego życia – wyznał, chlipiąc. 
– Jaki?
– Zostawiłem dziewczynę, która oddałaby za mnie życie.
– I co?
– I oddała – szepnął, a następnie udał się na most. Spojrzał w dół, a po chwili wskoczył. 
Nawet śmierć nas nie rozłączy


***
Zapraszam do składania zamówień
I kto chętny, żeby dołączyć do nas do pisania One Shotów
to zapraszam do zakładki ,,Nabór''.
Pozdrawiam
Patty;*

Komentarze

  1. O matko kocham to 😍 popłakałam się 😭 ten koniec >>>

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Cudowny!
      Na początku dręczona dziewczyna, później miłość życia, a na końcu śmierć z miłości...
      Smutny, ale piękny...

      Usuń
  3. Zajebisty!
    Poplakalam się :'(

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity!
    Chcę takich więcej!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz