One Shot: Leonetta ''Tylko Ty'' [009]

Para: Leonetta
Miejsce akcji: Buenos Aires
Gatunek: Romans
Uwagi: Narracja pierwszoosobowa
Autorka: Annex


Dlaczego ludzie są samotni? Czemu nie wyjdą z domu, aby poznać lepiej otoczenie, ludzi. Znaleźć miłość swojego życia? Może dlatego, że nie chcą?
Mam na imię Violetta. Siedzę na parapecie wieżowca i oglądam krople spadającego deszczu. Mam przerwę w pracy i właśnie rozmyślam nad sensem swojego życia. Zastanawia mnie to, dlaczego wszyscy moi znajomi mają kogoś, drugą połówkę, a ja, samotna, młoda dziewczyna, nie mam nikogo oprócz rodziny. Ale wiem jedno, bez pracy nic nie ma sensu, więc czas się wziąć do roboty. Usiadłam do swojego biurka i przeglądałam papiery. Nagle do gabinetu wszedł jakiś przystojny, wysoki, zielonooki szatyn.

- Witam, w czym mogę pomóc? – zapytałam młodego mężczyznę.

- Poszukuję pani Violetty Castillo, byłem dzisiaj z nią umówiony. – odpowiedział szatyn.

- To ja, a pan zapewne jest Leon Verdas? – zapytałam przypominając sobie o spotkaniu.

- No faktycznie, nie poznałem pani, teraz mi głupio. Jak mogłem nie poznać takiej pięknej, seksownej i mądrej laski? – zaśmiał się pod nosem.

- Nic się nie stało, ale proszę nie stawiać mi takich komplementów. – odpowiedziałam donośnym głosem.

- Jasne.

- A więc jakie sprawy pan chciał poruszyć, panie Verdas? – zapytałam ponownie, gdy już siedzieliśmy na swoich miejscach.

- Zapoznałem się z pani biurem dzięki mojemu ojcu, on pracuje w firmie rywalizującej z pani – The Wallstreet  Agency. Ja natomiast pracuję w Exotica Travel i potrzebuję zgody na przeniesienie się tutaj. Jest taka możliwość? – zapytał i puścił mi oczko.

- W pańskiej firmie zamawiam loty na wakacje, ale nigdy tam pana nie widuję. Jeżeli chodzi panu o współpracę, to na pewno pomyślimy nad tym. – rzekłam i zacisnęłam wargi co Verdasowi się spodobało.

- Tak, oczywiście, możemy współpracować. Będziemy mieć dwie firmy w jednej i dużo zyskamy. A co najważniejsze poznam panią bliżej, panno Castillo. – odparł i nachylił się do przodu tak, że czułam jego oddech.

- Ja również chciałabym poznać pana bliżej. Może przejdziemy na „ty”, Violetta. – zaproponowałam.

- Dobrze, proszę mi mówić Leon. Więc jak z tym współpracowaniem? – nalegał.

- Już drukuję dokumenty, które pan, znaczy ty musisz podpisać. – powiedziałam i wstałam od biurka.

Skierowałam się w kierunku drukarki, która jest za moimi plecami. Czułam jego wzrok na sobie, spojrzałam lekko za siebie, a on poluzował krawat u koszuli, tak jakby chciała zaraz mnie pieprzyć. Odwróciłam z powrotem wzrok i wyciągnęłam wydrukowane dokumenty.

- Proszę podpisz tutaj. – wskazałam mu kilka miejsc do podpisu.

- Wyglądasz dzisiaj nieziemsko, często tak się ubierasz? – zapytał a mnie zszokowało.

- Nie i dla twojej świadomości, jeśli w ten sposób mnie podrywasz i chcesz, abym na zawołanie była twoja, to się grubo mylisz, Leon. – powiedziałam z nutką złości w głosie.

- Dobrze, nie o to mi chodzi, chcę tylko twojej przyjaźni ze mną, nic więcej. – odpowiedział z uśmiechem. – W zamian za to, chcę cię zaprosić na imprezę do baru, przyjdziesz?

- O przyjaźni możesz zapomnieć. Tak, oczywiście, że z tobą pójdę. Tu masz mój numer telefonu oraz adres. – rzekłam i podałam mu kartkę z moim numerem telefonu, gdzie również znajdował się adres mojego domu.

- O dziękuję, nigdy dziewczyna nie podała mi numeru telefonu jako pierwsza, a adresu w szczególności. – uśmiechnął się i pokazał szereg swoich śnieżno-białych zębów.

- Widzisz, jestem pierwsza. Przepraszam, ale muszę Cię wygonić, bo mam dużo pracy jeszcze, a muszę jeszcze się przyszykować na nasz wypad. – opowiedziałam i otworzyłam mu drzwi.

- Dobrze, nie przeszkadzam. Zatem przyjadę po ciebie o 16.30. Do zobaczenia piękna. – odparł i wyszedł.

Dlaczego on tak na mnie działa? Widać, że jest kobieciarzem i podrywa każde laski, jakie spotka, ale kurde, podoba mi się. Chyba się zakochałam.
Wykonałam całą swoją robotę i zanim się obejrzałam była 14.10. Szybko posprzątałam i biegiem skierowałam się do wyjścia. Zamknęłam drzwi i natknęłam się na kogoś. Był to mój szef.

- Witaj Violetta, już skończyłaś? – zapytał.

- Jak widać. Przepraszam, śpieszę się. Miłego dnia, do widzenia. – odpowiedziałam i wyszłam z wieżowca.

Trasa do domu zajęła mi godzinę, ponieważ były cholerne korki. Byłam taka wkurzona, że myślałam, że zejdę. Na szczęście udało mi się dotrzeć. Jest 15.20. Mam jeszcze godzinę. Chyba zdążę. Szybko skierowałam się do łazienki, ściągnęłam wszystkie ciuchy i weszłam do kabiny. Krople, które spadały wprawiały mnie w większe wyluzowanie. Po wykonanej czynności, udałam się do sypialni, gdzie wybrałam odpowiednią kreację na dzisiejszy wieczór. Postawiłam na granatową sukienkę z przedłużanym tyłem oraz czarne, ośmiocentymetrowe szpilki. Włosy spięłam na bok i pokręciłam delikatnie. Usta pomalowałam na czerwono, a do tego pomalowałam rzęsy moją ulubioną maskarą i zrobiłam kreski. Było idealnie. Spojrzałam na telefon. Jest 16.26. Ucieszyłam się i schowałam telefon do torebki. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomału zeszłam na dół. Kiedy otworzyłam drzwi, moje nogi się ugięły, już myślałam, że upadnę, ale złapały mnie jego silne ramiona. Był ubrany nieziemsko. Granatowy garnitur oraz krawat, który idealnie pasował do mojej sukienki. Włosy miał postawione na żel. Jest jeszcze przystojniejszy niż mi się wydawało.

- Ledwo mnie poznałaś, a już padasz mi na kolana? – zapytał i się zaśmiał.

- Nie, po prostu źle stanęłam…  - odpowiedziałam speszona.

- Ok, ładnie wyglądasz. Idziemy? – podał mi rękę.

- Tak, dziękuję. Zamknęłam drzwi  i schowałam klucz do torebki.

Zaprowadził mnie do samochodu, który był bardzo duży, ale podobał mi się. Otworzył drzwi pasażera, a sam poszedł od strony kierowcy. Usiadłam i zapięłam pasy. Usłyszałam moją ulubioną piosenkę – „Little Do You Know” Alexa i Sierry. Niespodziewanie zaczęłam śpiewać, a Leon się na mnie paczył, jak na idiotkę. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Znam ten bar, moja przyjaciółka tutaj mnie przyprowadzała. Podoba mi się tutaj. Leon otworzył mi drzwi i podał po raz kolejny dłoń, którą szybko chwyciłam. Szłam z nim za rękę aż do samego baru, gdzie stało dwóch kolesi i robiło drinki.

- Napijesz się czegoś? – zapytał.

- Może być drink. Jutro sobota, można zaszaleć. – odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.

- Dwa drinki, poproszę. – rzekł Leon do tych dwóch kolesi.

- Zatańczysz ze mną? Muszę wiedzieć jak moja znajoma tańczy. – zaśmiał się.

Wzięłam łyka drinka i udałam się za nim na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć w rytm wolnej muzyki. Było fantastycznie. Nagle Leon zaczął mnie dotykać po plecach, co wprawiało mnie w dreszcze.




- Świetnie tańczysz, mówiłem ci, że jesteś piękna? – szepnął mi do ucha.

- Nie, ale teraz to zrobiłeś i bardzo się cieszę. – odpowiedziałam mu.

- Zatem, mam do ciebie interesujące pytanie. – ugryzł delikatnie płatek mojego ucha.

- Mhm?

- Zechcesz zostać moją dziewczyną? – zapytał, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Podoba mi się i to bardzo. Trudno, zaryzykuję.

- Tak przystojniaku. Czekałam na tą chwilę. – powiedziałam a moje usta znalazły się na jego. Pocałunek był namiętny, ale bardzo delikatny. On całuje obłędnie.

- Chodź ze mną. – powiedział i pociągnął mnie w kierunku schodów. Udaliśmy się na górę. Kurwa, czy on chce…?

Weszliśmy do jednej sypialni na górze. Leon zamknął drzwi na klucz i stanął przede mną. Zaczął mnie dotykać, co mi się podobało. Całował mnie po szyi, robiąc przy tym malinki. Między pocałunkami, szukał zapięcia od mojej sukienki. Kiedy je znalazł rozpiął mi je i opuścił na ziemię. Zostałam w samej bieliźnie. Leon rozpinał swoją koszulę i pasek od spodni. Również stał przede mną w samych bokserkach. Bałam się tego, co zaraz się może wydarzyć, ale czekałam na to, odkąd go ujrzałam.

- Jesteś piękna Violu. – jego głos był taki ochrypnięty, co bardziej mnie pociągało.

- Zrób to!

- Na pewno tego chcesz? A jak cię zostawię i zrobię ci tylko nadziei?

- Nie zrobisz, jak powiem ci pewne dwa słowa.

- Jakie?

- Kocham cię.

- Ale ja… - spuścił głowę w dół.

- Wiem, że ci się podobam. Ty mi także. Spodobałeś mi się kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłam. 
Nie możesz uciekać przed tym uczuciem, które cię będzie męczyło całe życie.

- Masz rację. Też cię kocham i nie przestanę. – powiedział i rzucił mnie na łóżko.

W ekspresowym tempie pozbył się mojej bielizny. Jego członek wszedł we mnie, przez co wydałam parę jęków.

- Dojdź dla mnie kochanie. – powiedział Leon.

- Kocham cię, bardzo. – odpowiedziałam mu i doszłam dla niego.

Teraz leżymy przytuleni do siebie i patrzymy sobie w oczy, oczy pełne miłości.

- Violetta – zaczął niepewnie. - Wiem, że się boisz, że cię zostawię, ale tak nie będzie. Prawda, miałem dużo kobiet przed tobą, ale ty mnie zmieniłaś tym seksem. Nie interesuje mnie w kobietach tylko seks z nimi, ale dzięki tobie zrozumiałem, że miłość się liczy. Dlatego, obiecuję ci, że zawsze będę z tobą i będę cię kochał każdego dnia. Będę twoim ukochanym chłopakiem.

- Jejku, jakie piękne słowa. Ja także obiecuję, że nic ani nikt nas nie rozdzieli. Kocham cię.

- Ja ciebie też.



~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że się spodoba. Przepraszam za liczne błędy. Czekam na komentarze. 
Annex

Komentarze

  1. Cudny
    Szybko się w sobie zakochali
    Minęło kilka minut a Viola Juz kocha.
    Super
    Czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  2. Krew mnie zalewa, gdy widzę tę jednostrzałówkę.

    Niestety, Annex, ale to nie był dobry One shot.

    W zasadzie powiedziałabym — typowy dla biurowego romansu.

    Violetta wskoczyła Leonowi do łóżka jak typowa dziewczyna lekkich obyczajów.

    ZNALI SIĘ, HOLENDER, PARĘNAŚCIE MINUT, DO JASNEJ ANIELKI!

    Wielka miłość w ciągu tak krótkiego czasu?

    Błagam, coś takiego w prawdziwym życiu by nie przeszło...
    Ale to One Shot, tu wszystko jest możliwe...
    Chociaż to nie zmienia faktu, że mogłaś zachować chociaż pozory realizmu.

    Teraz czas na moją ulubioną części.
    Wytykanie błędów ortograficznych, interpunkcyjnych, błędnych zapisów i ogólnie takich tam.

    Pierwszą rzeczą są dialogi...
    Są tak nudne i nie najlepiej napisane w sensie poprawności, że brak mi słów. Szczerze to w połowie zaczęłam je omijać... dopóki nie wpadło mi w oko „Dojdź dla mnie”... Rzuciłam telefonem, a komputer przeżył tylko dlatego, że jest on całkiem niezły.

    Przecinki!
    Których brakuje!
    Jej...

    Przed imiesłowami stawiamy przecinki, Annex. Stawiamy je.

    Fabuła też jest nudna. Mam wrażenie, że chodziło tu tylko o ten seks pod koniec. To całe przyjęcie do pracy, impreza (co to za impreza w klubie z wolną muzyką?! Co to, stypa?!) — to nie było ważne. Najważniejszy był, jak zawsze, seks.

    Dziękuję za uwagę,
    Bywajcie zacne panie i zacni panowie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz